Sabaton - "Talvisota"
jak Finowie z Rosjanami zimą bój toczyli



Zgodnie z postanowieniami zawartymi w tajnym protokole dodatkowym paktu Ribbentrop – Mołotow, Finlandia, Łotwa, Estonia znalazły się w strefie wpływów Związku Radzieckiego. Po kapitulacji Warszawy III Rzesza i ZSRR podpisały traktat o granicach i o przyjaźni, zgodnie z którym w strefie radzieckiej znalazła się Litwa. Jeszcze podczas wojny z Polską do Moskwy zaproszono przedstawicieli Łotwy, Estonii, a później również Litwy, z którymi podpisano porozumienia dotyczące stacjonowania w tych państwach Armii Czerwonej. W rzeczywistości oznaczało to utratę przez te kraje suwerenności. W październiku 1939 r. na rozmowy zaproszono również delegację fińską. Rosjanie obawiali się, że Finowie mogliby udostępnić swoje terytorium państwom planującym atak na ZSRR. W takiej sytuacji szczególnie zagrożony byłby Leningrad - miasto symbol, kolebka rewolucji oraz ważny ośrodek przemysłowy znajdujący się 32 km od granicy radziecko-fińskiej. Ponieważ Finlandia rościła sobie prawa do Karelii, istniała obawa, że w zamian za obietnice dotyczące tego terytorium wejdzie w sojusz skierowany przeciwko ZSRR. Wówczas zaistniałoby także niebezpieczeństwo przejęcia linii kolejowej do Murmańska, niezamarzającego portu nad Morzem Barentsa.

Pierwsze propozycje Rosjan dotyczące zmiany granicy z Finlandią pojawiły się w 1938 r. Rząd radziecki domagał się przekazania (lub dzierżawy) kilku wysp w Zatoce Fińskiej w zamian za część Karelii. Jednak rząd fiński odmówił. W 1939 r. żądania terytorialne wzrosły. Rosjanie domagali się:
- przekazania im czterech wysp,
- przesunięcia granicy na Przesmyku Karelskim na korzyść Związku Radzieckiego,
- wydzierżawienia na okres 30 lat Półwyspu Hanko i uzyskania zgody na założenie tam bazy wojskowej,
- przekazania części Półwyspu Rybackiego.
W zamian Finowie mieli otrzymać część Karelii. Dodatkowo, wszystkie fortyfikacje fińskie znajdujące się w Przesmyku Karelskim miały zostać zniszczone. W praktyce oznaczało to porzucenie Linii Mannerheima (systemu umocnień na granicy z ZSRR) i brak możliwości obrony, jeśli doszłoby w przyszłości do konfliktu pomiędzy obydwoma państwami. Finowie byli gotowi dokonać korekty granicy oraz oddać część wysp, których domagali się Rosjanie. Jednak to nie zadowoliło Stalina. Strony nie osiągnęły porozumienia i 9 listopada negocjacje zakończyły się.


Finlandia, która wywalczyła sobie niepodległość po pierwszej wojnie światowej, była jednym z najmniej zaludnionych państw w Europie. Liczyła około 3,5 miliona mieszkańców, a 9/10 jej terytorium, stanowiły w większości niezamieszkane dziewicze lasy tajgi oraz jeziora. Armia fińska nie była liczna, a w dodatku bardzo słabo wyposażona. Posiadała karabiny maszynowe z czasów pierwszej wojny światowej, kilkadziesiąt czołgów oraz ponad 100 samolotów, w większości przestarzałych. Podobnie rzecz się miała z artylerią - niektóre działa pochodziły z XIX wieku oraz wojny rosyjsko-japońskiej (1904-1905). Brakowało amunicji a także broni przeciwpancernej, której pierwsze sztuki przybyły ze Szwecji kilka tygodni przed wybuchem wojny. Finowie całą swoja nadzieję pokładali w Linii Mannerheima, składającej się z ponad stu bunkrów i schronów, bardzo dobrze rozmieszczonych wśród jezior.


Znajdowały tam się również zapory przeciwczołgowe, zasieki z drutów kolczastych, pola minowe oraz ciężka artyleria.


Oprócz Przesmyku Karelskiego Finowie wzmocnili także 100 kilometrowy odcinek na północ od jeziora Ładoga. Pozostałą część granicy porastały gęste lasy, które wymuszały na najeźdźcach poruszanie się wyłącznie po nielicznych w tamtym rejonie drogach. Finowie zmobilizowali około 300 tys. żołnierzy, a obronę państwa powierzono marszałkowi Carlowi Mannerheimowi.


Przeciwko Finlandii Rosjanie skierowali blisko pół miliona żołnierzy, ponad 2500 czołgów, 1000 samolotów oraz ciężką artylerię.

Armia Czerwona miała zaatakować w czterech miejscach:
- Linię Mannerheima na Przesmyku Karelskim,
- obszar na północ od jeziora Ładoga,
- centralną częśd Finlandii, aby przeciąć to państwo na pół,
- na kole podbiegunowym, a ich celem był port Petsamo oraz Rovaniemi.
Rosjanie uznali, że czołgi i piechota Armii Czerwonej są w stanie zmiażdżyć nieliczne oddziały słabej armii fińskiej w ciągu 2 tygodni. Nieco większą rozwagą wykazał się Szef Sztabu Armii Czerwonej, Borys Szaposznikow. Kiedy przeanalizował fiński system obrony oraz warunki terenowe, zalecił koncentrację dużych sił. 

Przed hurraoptymizmem przestrzegał również Nikołaj Woronow, odpowiedzialny za logistykę wojsk artyleryjskich. Zapytany przez dowódcę Leningradzkiego Okręgu Wojskowego, Kiryła Mierieckowa, o możliwości zaopatrzenia w amunicję, Woronow odpowiedział: „To zależy. Zamierzacie atakować, czy się bronić? A swoją drogą ile czasu wyznaczono na przeprowadzenie tej operacji?” W odpowiedzi usłyszał, że 10-12 dni. Wówczas spojrzał na mapę i powiedział: „Ja się będę cieszył, jeśli zostanie to załatwione w ciągu dwóch albo i trzech miesięcy”. Jednak ich uwag nikt nie traktował serio.

Pretekstem do agresji na Finlandię był incydent graniczny w Mainili. Rosjanie celowo ostrzelali z artylerii własne terytorium, po czym oskarżyli o to Finów. Nie pomogły wyjaśnienia rządu w Helsinkach, że w tamtej okolicy nie znajduje się żadna fińska bateria. 30 listopada ZSRR bez wypowiedzenia wojny zaatakował Finlandię. W wyniku bombardowania Helsinek zginęło blisko 100 osób. Następnego dnia w Moskwie utworzony został komunistyczny rząd Fińskiej Republiki Demokratycznej z prezydentem Otto Kussinenem na czele.


Zgodnie z radzieckim planem atak nastąpił wzdłuż całej granicy. Jeszcze przed wojną z terenów nadgranicznych Finowie ewakuowali ludność cywilną. Wszystko to, co mogłoby służyć Rosjanom za schronienie lub przydać im się w inny sposób - niszczono. Stosowano taktykę spalonej ziemi - palono domy i zabudowania gospodarcze, zabijano zwierzęta, studnie zanieczyszczano lub zatruwano chemikaliami.

Od początku inwazji Rosjanie napotykali na duże trudności. Wysunięte przed Linię Mannerheima odziały fińskie, prowadząc walkę partyzancką, skutecznie zatrzymywały dywizje wroga. Po tygodniu armia radziecka dotarła do głównej linii obrony. Pomimo przygotowania artyleryjskiego i wsparcia lotniczego nie udało się Rosjanom przełamać defensywy Finów. Początkowo duży problem stanowiły czołgi, na widok których część obrońców wpadała w panikę. Z powodu braku broni przeciwpancernej radzono sobie z nimi w inny sposób. Najbardziej znanym środkiem stał się koktajl Mołotowa. Była to butelka wypełniona benzyną, naftą, smołą, chlorkiem potasu i kwasem siarkowym. Za pomocą draski podpalano ładunek, którym rzucano w czołg.


Brak koordynacji pomiędzy czołgami a piechotą powodował bardzo duże straty wśród Rosjan (od kilkuset do ponad 1000 zabitych w każdym ataku). Najpierw karabiny maszynowe dziesiątkowały nacierających żołnierzy, a pozbawione osłony czołgi były niszczone lub przejmowane. Przykładem takich działań były walki pod Summa i Lähde. Po pięciogodzinnym przygotowaniu artyleryjskim i wsparciu 200 samolotów nastąpił atak. W ciągu trzech kolejnych dni Armia Czerwona straciła 250 czołgów i ponad 1000 zabitych. Mannerheim stwierdził, że Rosjanie atakowali „z niezrozumiałym dla Europejczyków fatalizmem”.

Widząc nieporadność Rosjan, Finowie poczuli swoją szansę i próbowali przejść do kontrataku. Jednak próba ta zakończyła się fiaskiem. Działania na Przesmyku przekształciły się w wojnę pozycyjną.
Na odcinku na północ od Ładogi Finowie nie posiadali zbyt dużej armii. Ze względu na panujące tam warunki terenowe (lasy, niewielka liczba dróg), nie spodziewano się tam dużych oddziałów radzieckich. Dlatego Rosjanie całkowicie zaskoczyli obrońców, którzy w pośpiechu zaczęli się wycofywać. Po tygodniu walk Mannerheim wysłał tam rezerwy, dzięki którym udało się powstrzymać postępy Armii Czerwonej. Aby podnieść morale swoich ludzi pułkownik Aaro Pajari zorganizował nocny wypad przez jezioro Tolvajärvi. Jego oddział niepostrzeżenie podszedł do stacjonujących tam Rosjan. Stojący w grupach przy ogniskach żołnierze nie zdawali sobie sprawy z czyhającego niebezpieczeństwa. Finowie otworzyli ogień zadając im duże straty.


W następnych dniach płk Pajari kontynuował walki, w wyniku których Rosjanie zaczęli się cofać. W święta Bożego Narodzenia Finowie doszli do rzeki Aittojoki. Finowie zdobyli kilkanaście czołgów oraz działa. Sukces ten został okupiony dwoma tysiącami zabitych i rannych. Straty Rosjan były znacznie wyższe - wyniosły około 5000 zabitych.


Atakujące w środkowej części Finlandii dwie dywizje radzieckie (163. Zielencowa i 44. Winogradowa) miały za zadanie przeciąć państwo na dwie części. Niewielkie oddziały obrońców wycofywały się stosując taktykę spalonej ziemi, a Armia Czerwona zajęła Suomussalmi. Finowie wysłali w tamten rejon 27. Pułk Jegrów oraz łączone z różnych oddziałów dwa bataliony (w sumie 11 500 żołnierzy), pod dowództwem płk. Hjalmara Siilasvuo. Miały one odciąd 163. Dywizję od zaopatrzenia, a następnie zaatakować ją. Taktyka Finów polegała na rozbijaniu ciągnących się wzdłuż drogi oddziałów radzieckich na kilka mniejszych grup. Odcięci od wszelkiej pomocy i zaopatrzenia Rosjanie walczyli nie tylko z wrogiem, ale przede wszystkim z siarczystym mrozem (niekiedy temperatura spadała poniżej 40 stopni Celsjusza) oraz głodem (Finowie celowo atakowali kuchnie polowe). Żołnierze, którzy chcieli wydostać się z okrążenia stanowili idealny cel dla Finów.


Kiedy otoczone oddziały były na skraju wyczerpania, następował decydujący atak. W ciągu miesiąca obydwie dywizje radzieckie zostały unicestwione. Straciły według różnych szacunków od 13 000 do 27 500 zabitych, 43 czołgi i ponad 200 innych pojazdów. Finowie zdobyli artylerię, setki karabinów maszynowych oraz inny sprzęt. Sami stracili zaledwie tysiąc żołnierzy. Aleksiej Winogradow, dowódca zniszczonej 44. Dywizji, któremu udało wydostać się z okrążenia, został skazany przez sąd polowy na karę śmierci. Oficjalnie za „utratę 55 kuchni polowych zagarniętych przez wroga”. Pod Suomussalmi Finowie odnieśli najbardziej spektakularne zwycięstwo w całej wojnie.

Zastosowana przez Finów taktyka motti (w języku fińskim: oparty o paliki stos drewna, przeznaczony do spiłowania lub porąbania na opał) okazała się nadzwyczaj skuteczna. Jednak wymagała dużo czasu i ludzi, a tego Finom bardzo brakowało. Obok bitwy pod Suomussalmi, najbardziej znanym przykładem użycia tej taktyki był tzw. Wielki Motti w rejonie Kitelä, zorganizowany przez generała Hägglunda. W drugi dzień świąt jego oddziały przeprowadziły atak, rozbijając kolumnę Armii Czerwonej na 11 motti. Próby zaopatrywania rozbitej kolumny przez Ładogę, były niweczone przez organizowane przez Finów zasadzki na jeziorze. W ciągu miesiąca zlikwidowano 9 motti.


Największe sukcesy Rosjanie odnieśli na Froncie Arktycznym. 14. Armia zajęła port Petsamo, jedyny jaki Finlandia posiadała nad Morzem Barentsa. Znajdujące się na dalekiej północy nieliczne jednostki fińskie wycofywały się w głąb kraju stosując taktykę „spalonej ziemi”.

Sukcesy Finów w pierwszym miesiącu wojny zadziwiały nie tylko opinię publiczną na całym świecie, ale także ich samych. Początkowo nawet marszałek Mannerheim nie wierzył w meldunki swoich podwładnych informujące o stratach ponoszonych przez Rosjan. Przekonała go dopiero informacja od generała dywizji toczącego walki pod Taipale. Kiedy zameldował on, że jego żołnierze zabili jednego dnia tysiąc Rosjan, Mannerheim dał mu do zrozumienia, że nie wierzy w wielkość tej liczby. Dwa dni później ów generał wysłał kolejną wiadomośd o zebraniu i zinwentaryzowaniu ponad tysiąca radzieckich karabinów należących do zabitych Rosjan. Dodał, że jeśli marszałek ma ochotę, może policzyć je sam.


Pomimo posiadania znacznej przewagi przez Rosjan zarówno w ludziach jak i w sprzęcie, Armia Czerwona nie była w stanie rozprawić się z maleńkim sąsiadem. Przyczyn niepowodzeń było wiele. Przede wszystkim dowództwo radzieckie zlekceważyło przeciwnika. Zdecydowana większość generałów uważała, że ilość żołnierzy i sprzętu wystarczy, aby przełamać fińską obronę. Rosjanie nie posiadali dobrego rozeznania w terenie, nie uwzględnili również warunków atmosferycznych panujących w grudniu w tym rejonie. W dodatku żołnierze byli dowodzeni przez mało doświadczonych i niekompetentnych oficerów, którym udało się przetrwać przeprowadzoną przez Stalina czystkę w armii. Ubrani w ciemne mundury i płaszcze radzieccy żołnierze byli doskonale widoczni na białym śniegu, stanowili więc łatwy cel. Nawet czołgów nie pomalowano na biało. Rosjanie niewyposażeni w narty musieli poruszać się piechotą przez wysokie zaspy. Skutkiem tego były liczne odmrożenia. Stosowane przez Rosjan smary zamarzały, co powodowało problemy z używaniem broni. Słabe zaopatrzenie, choroby, rozstrzeliwanie żołnierzy odmawiających udziału w niemalże samobójczych atakach na pozycje Finów - wszystko to osłabiało morale walczących żołnierzy.


Natomiast Finowie byli przyzwyczajeni do takich warunków i potrafili sobie doskonale w nich radzić. Bardzo dobrze orientowali się w terenie, świetnie się maskowali, dzięki czemu skutecznie prowadzili wojnę podjazdową. Każdy z nich potrafił jeździć na nartach. Zamiast smarów stosowanych do karabinów, używali roztworów z alkoholu i benzyny. W lasach ukrywali się snajperzy, którzy zbierali śmiertelne żniwo. Nawet służby medyczne praktykowały niekonwencjonalne metody. Ampułki z morfiną, aby nie zamarzły, przenoszono w ustach, lub przyklejano pod pachami. Obrona dopiero co wywalczonej niepodległości była dla Finów sprawą priorytetową. Wiara we własne możliwości przejawiała się nawet w żartach: „Rosjan jest tak wielu, a nasz kraj taki mały. Gdzie my ich wszystkich pochowamy?”


Oczywiście zdawano sobie sprawę z tego, że odpieranie ataków na dłuższą metę jest niemożliwe. Dlatego liczono na pomoc państw zachodnich. Wprawdzie po agresji na Finlandię ZSRR został wyrzucony z Ligi Narodów, w praktyce nie niosło to za sobą żadnych konsekwencji. Wielka Brytania oraz Francja były skłonne do udzielenia pomocy Finom, ale Szwecja i Norwegia, prowadząc politykę neutralności, nie wyraziły zgody na przejście przez swoje terytorium wojsk aliantów. Brytyjczykom i Francuzom bardziej zależało na zabezpieczeniu norweskiego portu Narvik, skąd wypływała do Niemiec szwedzka ruda żelaza, niż na niesieniu pomocy Finom. Największego wsparcia udzieliła Finlandii Szwecja, która dostarczyła sprzęt wojskowy: karabiny maszynowe, działa polowe, przeciwlotnicze i przeciwpancerne. Armię fińską zasiliło 11 500 ochotników z różnych państw (w tym 8 000 Szwedów). Jednak najlepszym sojusznikiem okazała się zima.


Przebieg wojny zimowej był relacjonowany przez korespondentów z całego świata, dzięki czemu Finowie zaskarbili sobie sympatię wszystkich społeczeństw demokratycznych. Dziennikarze mieli jednak utrudnione zadanie, ponieważ Mannerheim nie pozwalał im przebywać na głównej linii obrony tłumacząc, że „Tu jest wojna, a nie Hollywood”. O jego wrogiej postawie wobec korespondentów wojennych i niedostępności świadczy najlepiej pewna anegdota. Jeden z dziennikarzy otrzymał telegram od swojego pracodawcy: „Zostaw wiadomości ogólne. Przejdź do kwatery sztabu. Nawiąż kontakt z Mannerheimem. Przesyłaj artykuły i reportaże.” Ten niezwłocznie odpisał: „Z Mannerheimem nie da rady. Spróbować z Jezusem Chrystusem?”

Jednak nad Finlandią zaczęły zbierać się czarne chmury. Niepowodzenia na froncie spowodowały przejęcie dowództwa przez Siemiona Timoszenkę. Zgromadzono dodatkowe baterie artylerii i czołgi. Sprowadzono nowe dywizje piechoty. 1 lutego rozpoczęło się dziesięciodniowe przygotowanie artyleryjskie oraz naloty. W ich wyniku niszczone były ziemianki, maskowania, okopy, schrony. Zerwane zostały linie telefoniczne. Po tygodniu ruszyła wielka ofensywa, której celem było przełamanie Linii Mannerheima. Żołnierzy nauczono współdziałać z czołgami, co utrudniało niszczenie pojazdów pancernych. Rosjanie nadal ponosili wysokie straty, ale 12 lutego udało im się przełamać fińską obronę na odcinku drogi Lähde. Przeprowadzone przez Finów kontrataki nie powiodły się. Kilka dni później pękła obrona w okolicach w Näykkijärvi. Jedyne co obrońcy mogli zrobić, to wycofać się na drugą, a następnie trzecią (ostatnią) linię obrony. Wśród obrońców pojawiło się zwątpienie. Żołnierze będący od dłuższego czasu na froncie załamywali się psychicznie i w panice opuszczali swoje pozycje. Ostatnią nadzieją Finów była… zmiana pogody. Liczono na odwilż, która pogrąży radzieckie czołgi i piechotę w morzu błota. Jednak tym razem siły natury nie sprzyjały Finom. Z początkiem marca Armia Czerwona uderzyła przez skutą lodem zatokę odcinając drogę do Viipuri i pozbawiając tym samym obrońców możliwości zaopatrzenia i pomocy.

W tej sytuacji Finowie zdecydowali zgodzić się na radzieckie żądania i 13 marca 1940 r. podpisali w Moskwie traktat pokojowy. Na jego mocy Finlandia utraciła wyspy, których Związek Radziecki domagał się przed wojną, Przesmyk Karelski, półwyspy Hanko i Rybacki, oraz fragment fińskiej części Karelii. Z obszarów tych wyemigrowała ludność, która nie chciała żyć w państwie radzieckim. Podpisujący traktat Prezydent Finlandii Kyösti Kallio parafrazując słowa z „Księgi Zachariasza” powiedział: „Niech uschnie ręka, zmuszona do podpisywania takiego dokumentu jak ten”. Latem dostał udaru, w wyniku którego jego prawa ręka została sparaliżowana.


Wprawdzie Finlandia poniosła porażkę militarną i utraciła 10% swojego terytorium, ale obroniła suwerenność i niepodległość. Szokujące są dysproporcje dotyczące strat poniesionych przez obydwie strony. Śmierć poniosło i zaginęło około 25 000 Finów. Ponad 40 000 zostało rannych. O wiele wyższą cenę zapłacili Rosjanie. Liczba poległych i zaginionych wyniosła ponad 125 000, rannych zostało około 250 000 żołnierzy. Najeźdźcy ponieśli również duże straty w sprzęcie. Wojna zimowa pokazała słabość Armii Czerwonej, szczególnie na szczeblu dowodzenia. Niewątpliwie był to efekt stalinowskich czystek.

W swoim pożegnalnym rozkazie Mannerheim napisał:
„Żołnierze! Walczyłem na polach wielu bitew, ale nigdy nie widziałem ludzi bijących się tak, jak wy! (…) Po szesnastu tygodniach krwawych walk toczonych bez chwili spoczynku w dzień i w nocy nasza armia stoi niezwyciężona przed wrogiem, którego siła rosła pomimo straszliwych strat. (…) To, że armia tak nieliczna i tak słabo uzbrojona zadała tak poważne klęski wielokrotnie silniejszemu nieprzyjacielowi i cofając się raz po raz odpierała jego ataki, jest wyczynem prawie niespotykanym w historii wojen. Równie godne podziwu jest to, że naród fiński stojąc naprzeciw z pozoru beznadziejnej sytuacji potrafił nie ulec rozpaczy wznosząc się na szczyt poświęcenia i własnej wielkości. Taki naród zasłużył sobie na prawo do życia.”

Postawa Finów podczas wojny zimowej, do dziś budzi szacunek wśród wielu narodów. I to właśnie o tych 105 dniach odwagi, bohaterstwa i poświęcenia śpiewa grupa Sabaton w piosence Talvisota (fiń. wojna zimowa).






Więcej wideoklipów z filmowymi archiwaliami zrealizowanych do utworów Sabatonu znajduje się na stronie autora: GhostDog780430


4 komentarze:

  1. Kolejny interesujący kawałek historii. Podziękowania dla twórców.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przypadkowo trafiłem na tę stronkę.Interesujące opisy zdarzeń historycznych, nawet dla kogoś, kto nie bardzo zna utwory grupy Sabaton.
    Ale mała uwaga - miejscowość, w której Rosjanie zainscenizowali rzekomy atak Finów w 1939r. to rosyjska wioska Mainila. (Zdaje się, że litera zaginęła w druku:P)
    Pozdrowienia dla Autora.
    JURO

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapewne chochliki ją zjadły :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Powrót do strony Sabaton i historia